Fotowoltaika a ładowanie samochodu - czyli jak jeździć za darmo
30 000 km - tyle średnio w ciągu trzech lat przejeżdża kierowca w Polsce, wydając w tym czasie na paliwo ponad 10 000 zł. A mógłby wydać dużo, dużo mniej. Wystarczy, że zdecydowałby się na samochód elektryczny.
Nie chodzi przy tym o darmowe ładowanie na dedykowanych stacjach, którym jeszcze niedawno kusili niektórzy producenci. Biorąc pod uwagę fakt, że spora część samochodów i tak ładowana jest w domu, takie udogodnienia niekoniecznie obniżą koszty eksploatacji.
Dużo skuteczniejszym rozwiązaniem jest połączenie samochodu elektrycznego z... panelami fotowoltaicznymi.
10 000 zł za paliwo.
A dokładniej 10 141 zł, biorąc pod uwagę średni koszt oleju napędowego dla województwa mazowieckiego (4,39 zł), a także średnie spalanie na poziomie 7,7 l na każde przejechane 100 km. Dlaczego akurat 7,7 l? Bo tyle, według danych katalogowych, zużywa Mercedes GLC 400 d, który swoimi osiągami (5,1 s do 100 km/h) jest w stanie dorównać w pełni elektrycznemu EQC.
Można więc z powodzeniem założyć, że każdego miesiąca do raty leasingowej za samochód dopłacamy około 280 zł brutto za paliwo.
Jeśli natomiast planujemy jeździć jednym autem dłużej, liczyć, że nawet przy tych niewielkich rocznych przebiegach zapłacimy za paliwo po 10 latach w sumie 33 803 zł.
Gdybyśmy natomiast jeździli więcej, np. 15 000 km rocznie, nasz rachunek za paliwo po 3 latach wyniósłby ponad 15 200 zł. Przy 20 000 rocznie - aż 20 281 zł. W skali 10 lat daje to odpowiednio 50 704 zł i 67 606 zł.
A to wszystko przy założeniu, że nasze średnie spalanie z całego tego okresu wyniesie tyle, ile producent podaje w katalogu.
Jak wyglądają te kalkulacje w przypadku Mercedesa EQC?
W tym przypadku - żeby było uczciwie - też będziemy posługiwać się danymi z katalogu. Zgodnie z nimi akumulator EQC o pojemności ok. 80 kWh jest w stanie zapewnić nam do 417 km jazdy, które możemy trochę urealnić do 400 km.
Gdybyśmy chcieli ładować EQC w standardowej taryfie G11, jeden bak kosztowałby nas ok. 47 zł. Przy zasięgu EQC potrzebowalibyśmy rocznie 25 takich ładowań, żeby pokonać 10 000 km, co oznaczałoby, że na paliwo wydamy... 1175 zł. Czyli przez trzy lata zapłacimy 3525 zł - niemal trzykrotnie mniej niż za paliwo w aucie spalinowym i to takie z silnikiem wysokoprężnym. Przy korzystaniu z taryf G12 lub G12w w odpowiednich godzinach, ten koszt mógłby być jeszcze mniejszy i wynieść nawet 2550 zł za wszystkie 3 lata. A to oznacza, że moglibyśmy dołożyć do każdej raty leasingowej ponad 200 zł.
Skoro więc jest tak tanio, to po co panele fotowoltaiczne?
Bo dzięki nim może być jeszcze taniej, a momentami możemy wręcz jeździć za darmo.
Zacznijmy od mocy instalacji. Przeciętna rodzina w Polsce zużywa rocznie około 2000 kWh. Około 2000 kWh pochłonie też 25 ładowań Mercedesa EQC do pełna. Można więc przyjąć, że instalacja o mocy 4,96 kW, która powinna dostarczyć 4500 kWh rocznie, będzie wystarczająca.
Przy takich założeniach będziemy potrzebować ok. 27,2 m2 paneli, a więc powierzchni, którą powinno się dać wygospodarować na dachach większości domów jednorodzinnych.
Koszt inwestycji? Bez ulg około 24 000 zł, wliczając w to zarówno same panele, jak i montaż oraz pozostałą robociznę. Odliczając od tego ulgi i dofinansowanie w ramach programu Mój prąd, finalnie taka instalacja będzie nas kosztować niecałe 16 000 zł. Czyli w skali 3 lat - ok. 5340 zł rocznie, natomiast w skali 10 lat - 1600 zł rocznie.
Sytuacja idealna, czyli jak jeździć za darmo.
W teorii może nas kosztować 0 zł, choć wymaga to spełnienia kilku warunków. Najtrudniejszym z nich jest fakt, że panele produkują energię elektryczną wtedy, kiedy świeci słońce, a więc w ciągu dnia, kiedy większość osób przesiaduje w pracy. W wielu przypadkach nie można więc liczyć na to, że naładujemy akumulatory bez pobierania energii od dostawcy.
Gdyby jednak za każdym razem ładować Mercedesa EQC z wykorzystaniem energii bezpośrednio z paneli słonecznych, w skali 10 lat średni roczny koszt amortyzacji instalacji wyniósłby 1600 zł, plus ładowanie auta za... 0 zł. Dla przypomnienia, auto spalinowe przez dekadę jazdy pochłonie ponad 33 000 zł, czyli ponad dwukrotnie więcej. A warto zaznaczyć, że kalkulacja jest wykonywana dla instalacji generującej rocznie 4500 kWh, a więc będącej w stanie napędzić też większość elektrycznych sprzętów w domu.
Jeśli z kolei przygotowalibyśmy instalację fotowoltaiczną wyłącznie na potrzeby samochodu elektrycznego (moc 3,72 kW), to koszt takiej instalacji po ulgach i dopłatach wyniósłby ok. 12 600 zł. Czyli w skali 10 lat - 1260 zł rocznie.
Kiedy więc w takim układzie będziemy jeździć faktycznie za darmo? Przy założeniu instalacji tylko na potrzeby ładowania samochodu, po około 14 latach zaczniemy już jeździć absolutnie za darmo. Możliwe, że do tego czasu zmienimy samochód, ale zapewne będzie to kolejny pojazd elektryczny, a żywotność paneli jest około dwukrotnie dłuższa (z niewielkim spadkiem wydajności w okresie użytkowania).
Sama inwestycja natomiast, uwzględniając oszczędności przy ładowaniu, powinna zwrócić się po około 6-7 latach.
Sytuacja realistyczna, czyli... dalej może być za darmo.
Tutaj jednak spełnić trzeba inny warunek - nasza instalacja powinna być w stanie wygenerować odrobinę więcej energii, niż jesteśmy w stanie zużyć.
Dla instalacji o mocy do 1 kW każdą przesłaną do sieci 1 kWh możemy bowiem odebrać później w 80 proc. Czyli zakładając, że nasza instalacja rocznie wygeneruje 4500 kWh i wszystko prześlemy do sieci, do naszej dyspozycji oddawanych jest 3600 kWh, za które nie płacimy ani grosza. I to nawet jeśli nie włączymy ani jednego sprzętu elektrycznego w ciągu dnia, kiedy panele pracują.
W takim układzie ponownie możemy jeździć za darmo, a jedynym kosztem, który będziemy ponosić, będzie amortyzacja instalacji fotowoltaicznej, wykorzystywanej również do zasilania innych urządzeń. W końcu do zasilenia auta potrzebujemy tylko 2000 kWh (25 ładowań po ok. 80 kWh), więc zostaje nam jeszcze 1600 kWh na dom.
A kiedy trzeba będzie płacić?
Założyliśmy, że dom zużywa około 2000 kWh rocznie, podobnie jak samochód. To daje nam w optymalnych warunkach deficyt w wysokości 400 kWh rocznie, za które będziemy musieli zapłacić pełną stawkę, czyli ok. 240 zł dopłaty rocznie.
Przy czym jest to kwota, jaką trzeba będzie zapłacić za całą energię elektryczną, jaką zużywa nasz dom i samochód.
Czy i kiedy warto się zdecydować na panele fotowoltaiczne?
Jeśli auto ładujemy w ciągu dnia - oszczędności mogą być ogromne i instalacja zwróci się dość szybko. Jeśli ładujemy je wieczorami i nocą, jak najbardziej jest też sens instalacji paneli fotowoltaicznych, przy czym warto wtedy odpowiednio dobrać jej moc i szacunkową wydajność, żeby nie trzeba było zbyt wiele dopłacać za normalny prąd.
Instalacja fotowoltaiczna nie jest do końca opłacalna tylko wtedy, gdy planujemy używać auto bardzo krótko (np. 2 lata) i nie mamy pewności, czy nasz kolejny samochód będzie elektryczny. Choć z drugiej strony, nawet jeśli nie będziemy tak zasilać auta, będziemy mogli wyraźnie obniżyć domowe rachunki za prąd.