Historia Klasy B - mały samochód do wielkich rzeczy
Jeden samochód, który sprawdzi się w każdej sytuacji. W trasie będzie wygodny i szybki, w jego bagażniku zmieszczą się bagaże dla całej rodziny, a w mieście nie będziemy mieli problemów z manewrowaniem i parkowaniem. 15 lat temu Mercedes pokazał światu, że da się połączyć te wszystkie cechy w jednym aucie.
Był 2004 rok. Gama modelowa Mercedesa składała się głównie z dużych luksusowych sedanów i kombi, mocnych coupe, i samochodów terenowych. Ci, którzy potrzebowali czegoś bardziej kompaktowego, chętnie sięgali po Klasę A. Pomimo nad wyraz przestronnego wnętrza i pakownego bagażnika, najmniejszy Mercedes rzadko kiedy sprawdzał się jednak jako jedyny samochód w rodzinie.
Niemiecka marka musiała stworzyć coś, co wypełni tę lukę i stanie się czymś teoretycznie trudnym do wyobrażenia - będzie niewielkie z zewnątrz, ale olbrzymie we wnętrzu.
Tak powstał Mercedes Vision B, czyli Compact Sports Tourer.
Wizję tę udało się urzeczywistnić - początkowo w postaci modelu studyjnego - w 2004 roku. Zaprezentowany podczas paryskich targów motoryzacyjnych, niemal gotowy do seryjnej produkcji Vision B nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że Mercedesowi udało się zrealizować wcześniejsze założenia.
Vision B miał zaledwie 4,27 m długości i mniej niż 1,8 m szerokości - tyle, co samochody kompaktowe. Przestrzenią w środku nie rywalizował jednak z autami ze swojego segmentu - pasażerowie w środku mieli więcej miejsca na nogi, głowy i ramiona. Nowy Compact Sports Tourer rywalizował pod tym względem z samochodami o wiele większymi - chociażby dzięki sporemu rozstawowi osi osoby siedzące z tyłu miały na nogi niemal tyle miejsca, ile... w Mercedesie Klasy S. Wrażenie przestronności dodatkowo potęgowały ogromne przeszklenia.
Nie zapomniano też o bagażniku. Ten pod względem pojemności mógł konkurować z bagażnikami dużych kombi. W sumie przestrzeń pasażerska i bagażowa zajmowały imponujące 70 proc. całej długości samochodu, co udało się uzyskać m.in. dzięki znanej z Klasy A kanapkowej płycie podłogowej. Rozwiązanie to wpływało jednak nie tylko na przestronność kabiny, ale też na bezpieczeństwo - w razie kolizji frontowej silnik wpychany był pod przestrzeń pasażerską, a nie do jej wnętrza.
Jednostką napędową, która miała napędzać Vision B, był zupełnie nowy, czterocylindrowy silnik wysokoprężny o mocy 140 KM, połączony z również nowatorską bezstopniową przekładnią Autotronic.
Wystarczył rok, żeby Vision B był gotowy do seryjnej produkcji.
W 2005 roku, podczas targów motoryzacyjnych w Genewie, Mercedes zaprezentował finalną wersję jednego z najbardziej uniwersalnych samochodów w swojej historii. Zgodnie z nazewnictwem marki i wcześniejszym oznaczeniem studyjnym, nowy pojazd nazwano Mercedesem Klasy B, pozycjonując go tym samym powyżej miejskiej Klasy A.
W porównaniu do prototypu nie wprowadzono większych zmian. Samochód miał identyczne wymiary, ogromny bagażnik (od 544 do 2245 l), a w środku dało się przewozić przedmioty o maksymalnej długości niemal 3 metrów. Mercedesa Klasy B można też było błyskawicznie zmienić z samochodu rodzinnego w VAN-a, demontując tylną kanapę i fotel pasażera.
Vision B zwiastował jednak nadejście samochodu nie tylko praktycznego, ale też świetnie nadającego się w długie trasy. Nic więc dziwnego, że Mercedes Klasy B zadebiutował z szeroką gamą silników, na szczycie której znajdowała się odmiana 200 Turbo. 194-konny silnik benzynowy pozwalał rozpędzić auto do 100 km/h w zaledwie 7,6 s, osiągając maksymalną prędkość na poziomie 225 km/h.
Ofertę uzupełniały oszczędne, czterocylindrowe silniki wysokoprężne i benzynowe - od 95-konnego B 150, przez 109-konne B 180 CDI, aż po 136-konne B 200 i 140-konne B 200 CDI. Każdy z nich można było łączyć z bezstopniową przekładnią Autotronic.
Wewnątrz, jak na Mercedesa przystało, można było znaleźć typowe dla klasy wyższej wyposażenie z tamtych lat - skórzaną tapicerkę, automatyczną klimatyzację, rozbudowany system nawigacyjny, biksenonowe reflektory i elektrycznie sterowane fotele. Klasa B była też pierwszym autem na świecie, które oferowało zaawansowaną integrację z niezwykle wówczas popularnym iPodem.
Przez niemal całą dekadę po premierze Mercedesa Klasy B żaden producent z segmentu premium nie zdecydował się na stworzenie tak kompletnego i tak wyposażonego samochodu rodzinnego.
Mały samochód na wielkie podróże.
Klienci błyskawicznie pokochali kompaktowe auto, które fantastycznie sprawdzało się w dalekich podróżach z całą rodziną. Tylko w pierwszym roku z fabryki w Rastatt wyjechało 120 000 egzemplarzy Klasy B.
Kupujących przekonywały jednak nie tylko względy praktyczne. Klasa B w rok po premierze została odznaczona przez Euro NCAP najwyższą możliwą notą w kategorii bezpieczeństwa, co tylko dopełniło obrazu niemal idealnego samochodu rodzinnego.
Nic więc dziwnego, że po 3 latach od startu produkcji Mercedes przy okazji odświeżenia modelu zdecydował się głównie na kosmetyczne zmiany. Wersja z 2008 roku miała nieco inną maskę, zderzak i grill, a także nowe lusterka i wzory aluminiowych felg. Wprowadzono też nowości znane z wyższych segmentów - od aktywnego asystenta parkowania, przez nowy system multimedialny z obsługą głosową, aż po niespotykany wcześniej w tej klasie system dźwięku przestrzennego.
W gamie pojawiły się też nowe, jeszcze czystsze i jeszcze bardziej oszczędne silniki spalinowe, opcjonalnie wyposażone w nowatorski system start-stop. Na liście dostępnych jednostek napędowych zawitał przy okazji silnik oznaczony jako 170 NGT, który można było zasilać zarówno benzyną, jak i gazem ziemnym.
Klasa B okazała się zresztą wdzięczną platformą do eksperymentów z zakresu nowych jednostek napędowych. W 2010 roku na targach w Waszyngtonie zaprezentowano odmianę F-Cell, zasilaną wodorowymi ogniwami paliwowymi. W tym samym roku zadebiutowała też eksperymentalna wersja B55 z 5,5-litrowym silnikiem V8 o mocy ponad 380 KM. Nigdy nie miała przy tym trafić do seryjnej produkcji - był to zaledwie jeden egzemplarz stworzony podczas praktyk przez studentów pracujących w jednej z fabryk Mercedesa.
Brak wersji AMG nie wpłynął jednak na przyszłość Klasy B. Niewielkie zmiany w trakcie liftingu wystarczyły, żeby utrzymać ogromne zainteresowanie klientów. Przez zaledwie 6 lat od wprowadzenia na rynek pierwszej jego odsłony, sprzedano aż 700 000 sztuk tego modelu.
A następca miał być jeszcze lepszy.
„W żadnym nowym modelu nie wprowadziliśmy jeszcze tylu innowacji”
Tymi właśnie słowami w 2011 roku Thomas Weber zapowiedział nową generację Mercedesa Klasy B. Nowy samochód miał oferować jeszcze więcej miejsca w środku, jeszcze większy komfort i przyjemność z jazdy, a także jeszcze wyższy poziom bezpieczeństwa. Miał być wszystkim tym, czym była pierwsza Klasa B, ale wyniesionym na jeszcze wyższy poziom.
Z zewnątrz i w środku zmieniło się wszystko. Nowe, odrobinę większe nadwozie nie tylko wyglądało lepiej, ale też należało do ścisłej światowej czołówki pod względem aerodynamiki. Było też aż o 5 cm niższe niż poprzednio, przy zachowaniu przestrzeni na głowę i podniesionej pozycji podczas jazdy. Na zmianach zyskali też pasażerowie drugiego rządu, którzy miejsca na nogi mieli więcej niż w Klasie E czy S.
Do tego dzięki systemowi EASY-VARIO-PLUS mogli oni przesuwać tylną kanapę o 14 cm do przodu lub do tyłu. Takie rozwiązani pomagało lepiej dostosować przestrzeń bagażową do potrzeb podróżujących - Klasa B była w stanie bez trudu przewieźć 5 osób i 660 litrów bagażu. To wynik o ponad 100 litrów lepszy od poprzednika.
Nowy model trafił też na rynek z zupełnie nowymi, czterocylindrowymi silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi, łączonymi z nową, 7-stopniową, dwusprzęgłową skrzynią biegów. W połączeniu z opływowym nadwoziem gwarantowało to niskie spalanie i w konsekwencji możliwość pokonywania długich dystansów bez konieczności zatrzymywania się na stacjach benzynowych.
Dla tych, którzy szukali czegoś mocniejszego, Mercedes przygotował później potężną, 211-konną wersję B 250 z napędem na obie osie 4Matic. Niewielki, rodzinny samochód, który przyspiesza do 100 km/h w zaledwie 6,7 s wprawił prawdopodobnie w zdumienie wielu posiadaczy pozornie mocniejszych aut.
Pomimo całkowitej zmiany wyglądu wnętrza niemiecki producent nie zapomniał czym miała być Klasa B - wygodnym, luksusowym pojazdem na wielogodzinne podróże. W środku nie zabrakło więc zarówno dodatków z wyższej półki, takich jak skórzane tapicerki czy drewniane albo metalowe wstawki wykończeniowe, ale też nowych systemów bezpieczeństwa i asystujących kierowcę.
Klasa B drugiej generacji była chociażby pionierem w swoim segmencie w zakresie wprowadzenia radarowego systemu wykrywania kolizji jako wyposażenia standardowego. Na pokładzie mógł znaleźć się też system PRE-SAFE, debiutujący kilka lat wcześniej w Klasie S. Do tego na liście wyposażenia opcjonalnego znajdował się m.in. system monitorowania martwego pola, adaptacyjny tempomat czy adaptacyjny asystent świateł.
Pod prąd i na prąd.
Pomimo wprowadzenia na rynek już drugiej generacji Klasy B, Mercedes w dalszym ciągu nie miał na rynku żadnego rywala w tym segmencie. Nie przeszkadzało mu to jednak w eksperymentach.
Jednym z nich była zaprezentowana po raz pierwszy w 2013 roku w pełni elektryczna odmiana Klasy B. Debiutujące w Nowym Jorku auto miało 200 km zasięgu, przyspieszało do 100 km/h w mniej niż 10 sekund i było pierwszym współczesnym modelem Mercedesa napędzanym wyłącznie elektrycznością.
Rok później elektryczna Klasa B trafiła do sprzedaży i była jeszcze ciekawsza niż początkowo zapowiadano. Maksymalny zasięg (z dodatkowym pakietem) wynosił 230 km, natomiast pierwotnie deklarowaną moc silnika podniesiono, co spowodowało poprawienie osiągów - B Electric Drive potrzebowała na przyspieszenie do 100 km/h zaledwie 7,9 s.
Wraz z elektryczną Klasą B zadebiutowała również odświeżona wersja standardowego auta. Podobnie jak w przypadku poprzedniej generacji, również i tutaj zwycięskiej formuły nie trzeba było przesadnie zmieniać. Mercedes zdecydował się przemodelować zderzaki i wloty powietrza, a także dodać do listy opcji m.in. LED-owe reflektory, nowy system multimedialny i nowe linie wyposażenia, w tym AMG Line.
Odświeżono też paletę silnikową, dodając m.in. mocne B 220 4Matic i B 250 4Matic. Na wyróżnienie zasługiwał natomiast silnik B 180 d BlueEfficiency, zużywający tylko 3,6 l paliwa na każde pokonane 100 km.
Więcej sportu w Sport Tourerze.
Po czterech latach od produkcji odświeżonego modelu przyszedł jednak czas na zupełnie nową generację, po raz kolejny próbującą przeskoczyć wysoko ustawioną przez poprzedników poprzeczkę.
Najnowszy Mercedes Klasy B jest pod wieloma względami zbliżony zamysłem do starszych generacji. Nadal ma olbrzymi bagażnik (nawet 710 litrów), nadal oferuje ogromny rozstaw osi przy kompaktowych wymiarach zewnętrzych i nadal jest świetnym pomysłem na jedyne, uniwersalne auto w rodzinie.
Jednocześnie model, który w 2019 roku trafił do salonów, jest od starszych braci pod absolutnie każdym względem lepszy. Jego nadwozie jest jeszcze bardziej opływowe, co przekłada się na niższe spalanie i mniejszy hałas w środku. Nowe zawieszenie jest zarówno bardziej komfortowe, jak i - w tym dzięki adaptacyjnym amortyzatorom - bardziej sportowe, dając dużo więcej przyjemności z jazdy.
Nowe, lepsze i wydajniejsze są też jednostki napędowe - zarówno benzynowe, o pojemności 1,33 l, jak i wysokoprężne, w tym zwłaszcza B 200 i B 220 D, łączone z 8-stopniową, dwusprzęgłową skrzynią biegów.
Rewolucyjnie zmieniło się też wnętrze i wyposażenie Klasy B, która pełnymi garściami czerpie dziś z opcji dostępnych do tej pory chociażby w Klasie S. Kierowcy oddane do dyspozycji zostają m.in. dwa wielkie ekrany, a także rozbudowany system multimedialny MBUX z systemem komunikatów głosowych, dzięki któremu może on swobodnym językiem - tak jak Siri lub Asystenta Google - poprosić auto o to, żeby np. podkręciło ogrzewanie lub wyznaczyło trasę do wybranego punktu. W trakcie jazdy natomiast momentami wyręczyć go może system częściowo autonomicznej jazdy, a jeśli podróż będzie odbywać się nocą, pomogą mu opcjonalne, matrycowe reflektory LED. O dobre samopoczucie kierowcy zadbają dodatkowo wielokonturowe fotele z elektryczną regulacją i ambientowe oświetlenie o 64 barwach.
Nic więc nie stoi na przeszkodzie, żeby nową Klasę B wyposażyć niemal tak dobrze, jak o wiele droższe i większe modele Mercedesa.
W pogoni za luksusem i nowościami technologicznymi nie zaniedbano jednak jednej z najważniejszych cech Klasy B - praktyczności. Również i pod tym względem nowa generacja jest lepsza od poprzednika. Bagażnik jest nie tylko pojemniejszy, ale także bardziej ustawny. Tylną kanapę nadal można przesuwać do przodu i do tyłu, a siedzący na niej pasażerowie wciąż mają ogrom miejsca na nogi i dodatkowo nieco więcej miejsca na łokcie. Nadal też siedzenia są umieszczone odrobinę wyżej niż w zwykłych samochodach kompaktowych, dzięki czemu kierowca widzi więcej, a pasażerowie mogą wygodniej zajmować swoje miejsca.
Nie zmieniło się też co innego - Mercedes Klasy B nadal nie ma prawie żadnej konkurencji w swoim segmencie, a możliwościami, praktycznością i wygodą jest w stanie stawić czoła nawet samochodom z wyższych segmentów. I biorąc pod uwagę, że nowa generacja jest jeszcze lepsza pod każdym względem, a do tego stała się jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie samochodów na rynku, z większości takich porównań z większymi i droższymi samochodami prawdopodobnie wyjdzie zwycięsko.