Historia Klasy V - kiedy kombi to za mało
Co zrobić, kiedy nawet największe kombi jest za małe na nasze potrzeby, a nie chcemy wozić rodziny albo współpracowników samochodem dostawczym? Odpowiedź jest jedna i brzmi: V.
A dokładniej: klasa V, która jest z nami już od ponad 23 lat i która od 23 lat nieprzerwanie realizuje zadanie pod tytułem jak przewieźć więcej niż w luksusowym samochodzie osobowym, zachowując warunki luksusowego samochodu osobowego.
Krótsze niż kombi, bardziej pakowne niż wszystko.
Choć pierwsza generacja klasy V, debiutująca w 1996 r. i oznaczona jako W 638, wydaje się sporym samochodem, w rzeczywistości dziś pasowałaby wymiarami bardziej do segmentu samochodów kompaktowych. Przy łącznej długości 4660 mm (dostępny był tylko jeden wariant z rozstawem osi 3000 mm), za wrażenie wielkości odpowiadała wysokość - ta, w wersji z relingami, wynosiła 1878 mm.
Wymiary nie były przy tym przypadkowe. Inżynierowie Mercedesa chcieli, żeby klasa V - będąc praktyczniejsza niż auta kombi - mieściła się bez problemów na standardowych miejscach parkingowych i w standardowym garażach.
Wystarczy tylko przypomnieć, że chociażby sprzedawany w tym samym czasie Mercedes klasy E w wersji T był aż o 15 cm dłuższy. Jednocześnie oferował mniejszy bagażnik (530 l kontra 581 l) i mógł przewozić maksymalnie 4-5 osób. Klasa V mogła natomiast transportować aż 6 osób, gdzie każda miała do dyspozycji własny fotel.
Jakby tego było mało, Mercedes zadbał, żeby wnętrze dało się organizować na różne sposoby. I tak np. fotele drugiego rzędu dało się odwrócić do tyłu, przekształcając klasę V w mobilne centrum konferencyjne. Jeśli akurat potrzebowaliśmy przewieźć coś innego niż ludzi, wszystkie cztery fotele dało się bez trudu wymontować, a załadowany po dach Mercedes klasy V był w stanie przewieźć aż 4564 l bagażu. Tym samym - w kompaktowym nadwoziu - mieliśmy do czynienia z jednym z najbardziej praktycznych samochodów w swoim segmencie... i nie tylko.
Klasę V można było zamówić w kilku różnych wersjach wyposażenia, w zależności od potrzeb. W ofercie były wersje zarówno bardziej biznesowe, jak i rodzinne - w tych drugich na wyposażeniu były nawet... gry.
Inżynierski majstersztyk.
Klasa V zasłynęła jednak nie tylko z powodu swojej praktyczności i wyposażenia. Była też bowiem pierwszym w historii Mercedesa samochodem z napędem przekazywanym na przednią oś. Klasa A, której wielu przypisuje ten tytuł, zadebiutowała dopiero kilka miesięcy później.
Taka decyzja - a wraz z nią umieszczenie silnika poprzecznie - niosła ze sobą sporo zalet. Przede wszystkim auto mogło być krótsze i oferować więcej przestrzeni w bardziej praktycznym wnętrzu.
Z drugiej strony postawiło to przed inżynierami Mercedesa szereg wyzwań. Trzeba było chociażby sprawić, żeby samochód z bardzo krótką maską i krótką strefą zgniotu był tak samo bezpieczny, jak inne osobowe modele Mercedesa. Trzeba było też zadbać o to, żeby wywodzący się z użytkowego Vito pojazd oferował pasażerom komfort znany z aut osobowych.
Specjalnie na potrzeby klasy V przygotowano więc m.in. system automatycznego poziomowania tylnego zawieszenia, zapewniając pewniejsze i bezpieczniejsze prowadzenie. Każdy z sześciu osobnych foteli otrzymał własne pasy bezpieczeństwa. Całą konstrukcję wielokrotnie też sprawdzano pod kątem zapewnienia pasażerom jak najwyższego poziomu bezpieczeństwa.
Efekt? Jeden z najbezpieczniejszych samochodów Mercedesa w tamtych latach, nawet pomimo faktu, że klasa V byłą wyraźnie cięższa od osobowych odpowiedników.
Przy okazji inżynierom udało się też udowodnić, że da się zaprojektować minivana o aerodynamice lepszej niż kiosk z gazetami. Klasa V w momencie debiutu cechowała się współczynnikiem oporu aerodynamicznego na poziomie zaledwie 0,34. Czyli takim samym, jakim mógł się pochwalić... Aston Martin DB9, wprowadzony na rynek kilka lat później.
Tym, czego klasa V mogła odrobinę pozazdrościć DB9, były silniki. Sześcioosobowy Mercedes debiutował początkowo z trzema jednostkami napędowymi. Dwie z nich były benzynowe (w tym 2,3 z klasy E), natomiast niedrogie poruszanie się miał zapewnić 2,3-litrowy turbodiesel.
Rok po premierze do gamy dołączyła również wysokoprężna, ale dużo mocniejsza jednostka - 2,8-litrowy turbodiesel V280, oferujący 174 KM generowane przez 6 cylindrów.
Luksusowe odświeżenie.
Przepis na klasę V okazał się na tyle udany, że trzy lata po premierze, przy okazji faceliftingu, nie zdecydowano się na poważniejsze zmiany.
Poszerzono natomiast listę wyposażenia, wprowadzając m.in. nawigację, składane lusterka, czujniki parkowania, przyciemniane szyby, a także... dedykowaną komputerom przenośnym IBM stację dokującą, uzupełnianą przez zestaw składający się z drukarki, telefonu, faksu i lampki.
Odrobinę przemodelowano też wnętrze i karoserię, dodano nowe silniki wysokoprężne CDI, a także usprawniono m.in. pracę automatycznej przekładni.
Na nową generację klasy V i większe zmiany trzeba było czekać aż do 2003. Tyle tylko, że nie była to już klasa V.
Witamy Mercedesa Viano.
W 2003 r., wraz z prezentacją następcy klasy V, zdecydowano się zmienić nazwę modelu. Roboczy Vito, na którym niezmiennie bazowała wersja osobowa, zachował wprawdzie swoje oznaczenie, natomiast klasę V przemianowano na Viano.
Wraz z nadejściem Viano wprowadzono szereg fundamentalnych nowości. Od teraz do wyboru były dwie wersje, jeśli chodzi o rozstaw osi (3200 i 3400 mm), a także w sumie trzy długości nadwozia (od 4748 do 5223 mm). Nadal więc można było zastąpić standardowe kombi tym modelem, ale jeśli ktoś potrzebował jeszcze większej praktyczności, nie musiał szukać wśród innych samochodów. Przy okazji powrócono też do koncepcji napędu na tylną oś.
W stosunku do poprzednika poprawiono niemal wszystko. Współczynnik oporu aerodynamicznego był lepszy (0,33), nadwozie było bardziej nowoczesne, lepsze było również zawieszenie, hamulce, a także systemy bezpieczeństwa - w tym ABS, ASR, ETS i EBD. Rozbudowano jednocześnie listę wyposażenia. Możliwe było zamówienie nawet wentylowanych foteli, zestawu rozrywki dla tylnego rzędu (wysuwany z podsufitki ekran z odtwarzaczem DVD) i systemu sterowania głosem.
Viano od początku sprzedawano też z mocniejszymi silnikami - w tym z 3,7-litrowym V6, generującym niemal 220 KM. Pozwalało to rozpędzić najpotężniejszą wersję tego auta do 100 km/h w zaledwie 9,1 s.
Nowości doczekały się również silniki wysokoprężne. Viano był chociażby pierwszym samochodem w tym segmencie, który jeszcze w 2004 r. otrzymał układ napędowy z filtrem cząstek stałych (w 2.0 CDI i 2.2 DCI).
Dwa lata później gamę uzupełniła wyczekiwana wersja 4MATIC, oferująca stały napęd na obie osie w podziale 35:65.
Linię modelową domykał wariant Marco Polo – dotychczas przypisany do linii Vito kamper.
Model długowieczny
Viano był o tyle wyjątkowym modelem w gamie Mercedesa, że produkowano go bez przerwy przez niemal 11 lat, przy czym jedyny poważny lifting miał miejsce w 2010 r. - po 7 latach od premiery. Dla porównania, pierwszą klasę V produkowano przez zaledwie 7 lat.
Nie znaczy to jednak, że auto w ogóle się nie zmieniało. W sumie w ciągu tych 11 lat w ofercie pojawiły się chociażby aż 4 silniki benzynowe (w tym 258-konny) i 7 silników wysokoprężnych (w tym 224-konne V6). W 2006 r. wersja 4x4 rozpoczęła swoją sportową karierę, biorąc udział w rajdzie Dakar. Przez cały czas rozbudowywano też listę wyposażenia (m.in. lepszy system audio, dodatkowe systemy bezpieczeństwa, etc.).
Facelifting z 2010 r. nie przyniósł wielkich zmian. Zmodyfikowano nieznacznie karoserię, poprawiono zawieszenie i wnętrze, a także po raz kolejny rozbudowano gamę silnikową i listę wyposażenia opcjonalnego. W tym samym roku pojawiła się też wersja w pełni elektryczna E-Cell, ale był to model mocno limitowany (zaledwie 100 sztuk na całym świecie) i napęd ten montowano wyłącznie do dostawczego wariantu Vito.
Przez kolejne lata Mercedes nie zapomniał o swoim luksusowym vanie, tworząc m.in. szereg wersji specjalnych, takich jak chociażby Grand Edition z 2013 r.
Kiedyś jednak kariera tej generacji musiała się skończyć.
W 2014 r. powróciła klasa V.
Ponownie - model dostawczy zachował swoją nazwę, natomiast w przypadku wariantu osobowego powrócono do oznaczenia „klasa V”.
Po raz pierwszy nowy model pokazano na zdjęciach w 2013 r., ale mogliśmy na nich zobaczyć jedynie wnętrze pojazdu. Faktyczna premiera miała miejsce w marcu 2014 r. I jak można było się domyślać, nowa klasa V była jeszcze bardziej luksusowa i jeszcze bardziej praktyczna - w jej bagażniku mogło się zmieścić od 610 l (wersja kompaktowa) do aż 1410 l (wersja ekstra długa) - i to wszystko przy postawionym komplecie foteli!
Była też po raz kolejny większa, choć znów - krótsza niż klasa E. Nowy model był dostępny - jak poprzednik - w dwóch wersjach rozstawu osi oraz trzech długościach nadwozia (od 4895 do 5370 mm). Zupełnie nowy był przy okazji projekt karoserii, jeszcze mocniej nawiązujący do osobowych aut Mercedesa.
Nie zmieniło się natomiast to, że klasa V miała być przede wszystkim praktyczna i luksusowa. Pod względem wyposażenia opcjonalnego klasa V zdecydowanie wyróżniała się na tle konkurencji (m.in. adaptacyjne zawieszenie, tryby jazdy, wentylowane fotele, kamera 360 stopni, adaptacyjny tempomat, rozpoznawanie znaków, adaptacyjne reflektory LED), dorównując właściwie osobowym modelom Mercedesa.
Nowa klasa V była też pierwszym modelem tej linii, który doczekał się ekskluzywnej wersji Edition 1. W standardzie kupujący otrzymywali m.in. 190-konny silnik wysokoprężny, łączony z 7-stopniową przekładnią automatyczną, 19-calowe felgi, adaptacyjne zawieszenie, wnętrze wykończone skórą nappa, osobny system klimatyzacji dla pasażerów tylnych rzędów, wentylowane fotele przednie, elektrycznie przesuwane drzwi z prawej i lewej strony, elektrycznie podnoszoną tylną klapę i zestaw systemów bezpieczeństwa. Nikt już chyba nie miał wątpliwości, że klasa V oznacza luksus.
Oznaczała przy okazji nowe jednostki napędowe, bazujące na sprawdzonym silniku wysokoprężnym 2,1, obecnym w większości modeli osobowych Mercedesa. Wybierać można było spośród wersji V 200, V 220 i najmocniejszego, wspomnianego już V 250. Najpotężniejsza jednostka oferowała przy tym elastyczność i moment obrotowy zbliżone do wcześniejszej wersji 3-litrowej, spalając zaledwie 6 l oleju napędowego na każde przejechane 100 km.
Rok po premierze nowej klasy V do gamy powróciła turystyczna odmiana Marco Polo z namiotem na dachu, przeznaczona dla tych, którzy swojego Mercedesa nie zamieniliby w trakcie podróży nawet na najlepszy hotel. Przy okazji od razu zadebiutowały odmiany Marco Polo z napędem na obie osie.
Czas na delikatne odświeżenie i elektryzujące nowości.
W 2019 roku, 5 lat po rynkowej premierze, klasa V doczekała się odświeżenia. Z zewnątrz młodszą odmianę można poznać m.in. po nowych zderzakach, wlotach powietrza, a także osłonie chłodnicy, szczególnie w nowej wersji AMG Line. Do oferty wprowadzono także nowe lakiery, felgi, opcje wykończenia wnętrza, a także - być może najważniejsze - luksusowe fotele w tylnej części pojazdu, oferujące m.in. funkcję masażu i klimatyzacji, z dodatkowym podnóżkiem, umożliwiającym komfortową podróż na każdy dystans. Listę nowości w wyposażeniu uzupełnia asystent świateł drogowych i aktywny asystent hamowania.
Przy okazji wprowadzono też nowy silnik wysokoprężny - OM 654, znany chociażby z bieżącej generacji klasy E. W wersji dla klasy V oznaczony jest jako V 300 d i generuje aż 239 KM oraz imponujące 500 Nm, spalając jednocześnie ok. 6 l na każde 100 km, w czym spora zasługa 9-stopniowej przekładni automatycznej.
0 litrów paliwa spala natomiast również zaprezentowany w tym roku model EQV, czyli w pełni elektryczny samochód zbudowany na bazie klasy V. Oferuje on 204 KM mocy dostępnej w każdym momencie, 362 Nm momentu obrotowego i aż 405 KM zupełnie bezemisyjnego i bezgłośnego przejazdu bez konieczności uzupełniania akumulatorów. A kiedy przyjdzie i na to czas, z wykorzystaniem szybkiej ładowarki można naładować akumulator od 10 do 80 proc. w mniej niż 45 minut. Jeśli nie mamy akurat pod ręką szybkiej ładowarki, EQV można też ładować z dowolnego gniazdka - w tym i tego w naszym domu.
Jak ważna jest przy tym klasa V dla Mercedesa może świadczyć chociażby fakt, że EQV jest drugim modelem z linii EQ w gamie Mercedesa - zaraz po EQC, czyli aucie należącym do popularnego segmentu kompaktowych SUV-ów. A że przyszłość transportu bez wątpienia jest elektryczna, nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że klasa V zostanie z nami o wiele dłużej niż te 23 lata.
Kalasa V po liftingu
Taniej aż o 50 500 zł brutto
Światła LED, 238-konny silnik, kamera 360, automatyczna skrzynia, aktywny tempomat, duża nawigacja, skórzana tapicerka, dodatkowe systemy bezpieczeństwa, elektrycznie rozsuwane drzwi boczne, elektrycznie otwierana klapa bagażnika, ogrzewanie postojowe, elektrycznie regulowane, podgrzewane i wentylowane fotele przednie, nagłośnienie premium BURMESTER, stały napęd na wszystkie koła 4MATIC (...).