Mikkel Michelsen: Nic do stracenia, wiele do zdobycia [wywiad]
Indywidualny Mistrz Europy na żużlu w sezonie 2019
Swobodnie o przełomowym momencie na Duńskim stadionie, kilometrach pokonywanych na rowerze oraz wpływie pandemii koronawirusa na życie codzienne.
Przełomowy moment w sezonie 2019.
Rozgrywki cyklu SEC w zeszłym roku były, skomplikowane. Pierwsze dwie rundy nie poszły zgodnie z planem, miałem po nich łącznie 15 punktów. Czułem się bardzo rozczarowany, nie wiedziałem za bardzo co się dzieje. Dzień przed startem w Vojens, trzecią rundą rozgrywek SEC, nie przejmowałem się tym, co stanie się jutro. Myślałem nawet o tym, żeby wyjść gdzieś ze znajomymi i się trochę rozerwać, przez to wyjechałem na tor bez presji, nie miałem nic do stracenia. Oczywiście, kiedy stajesz naprzeciwko własnej publiczności, w prawdopodobnie największym żużlowym miejscu jakie posiadamy w Danii chcesz wypaść dobrze, szczęśliwie dla mnie - był to bardzo dobry wieczór, fantastyczny start w finałowym biegu, wszystkie cztery okrążenia cały czas na prowadzeniu, co przełożyło się na wygraną w trzeciej rundzie przed własną publicznością.
To niesamowite uczucie, to właśnie ten moment, w całych moich zmaganiach w serii SEC który zakończył się na zdobyciu tytułu Indywidualnego Mistrza Europy. Do ostatniej rundy podszedłem z podobnym nastawieniem, nic do stracenia, wiele do zdobycia. Byłem usatysfakcjonowany ponieważ poza startem w Vojens, to kompletnie nie była moja seria. Na szczęście ostatnia runda poszła niesamowicie dobrze co spowodowało, że w ostatnim biegu o złoty medal spotkałem się Grigorij Łagutą. Mieliśmy dobry start, jednak przeciwnik popełnił jeden błąd w tym wyścigu, który był dla mnie wystarczający i szybko to wykorzystałem. „Indianie” mogą nazywać mnie Mistrzem Europy.
Z osoby która nie jeździ... w osobę, która nie zsiada z roweru.
Jazdę na rowerze zacząłem pod koniec ubiegłego roku. To coś, co zawsze było obecne w mojej rodzinie, od kiedy tylko pamiętam. Mój Tata zawsze jeździł na rowerze, jednak nigdy nie mogłem się do tego przekonać. Od zeszłego roku, jest to dla mnie mój nowy świat. Uważam, że jest to bardzo interesujące, zacząłem jeździć coraz więcej i dołączyłem to do moich zimowych aktywności. Staram się pokonywać od 100 do 150 kilometrów na zewnątrz w ciągu tygodnia lub jeśli pogoda nie dopisuje, posiadam odpowiedni trenażer więc mogę trenować w domu.
Oczywiście, trening na zewnątrz dostarcza więcej przyjemności. Bardzo spodobała mi się jazda na rowerze, jest to dla mnie coś nowego. Zawsze byłem wielkim fanem biegania. Przez lata biegałem z Tatą ale teraz złapałem zajawkę na jazdę na rowerze, mam nadzieje że pomiędzy spotkaniami oraz poza sezonem wyjedziemy gdzieś razem, może będzie to Francja, Włochy, Hiszpania lub wypad w góry, spędzimy wspólnie czas i zrobimy razem wiele kilometrów, nie mogę się doczekać.
Pandemia i jej wpływ na życie codzienne.
Cóż, pandemia koronawirusa wzięła nas z zaskoczenia, to coś z czego na początku roku trochę żartowaliśmy, jednak teraz widzimy skutki koronawirusa i tego jak zostaliśmy nim dotknięci, a szczególnie wyścigi żużlowe którymi się głównie zajmuję. trudno mi o tym mówić ponieważ jest to bardzo delikatny temat. Oczywiście nie możemy jeździć w innych ligach jak zazwyczaj - nie jeździmy w Szwecji, nie ścigamy się w Danii. Teraz w końcu możemy wrócić do domu i przekroczyć granice, jednak jeżeli opuścimy Polskę i będziemy chcieli wrócić z powrotem, musimy wykonać testy na obecność koronawirusa, etc. etc.
To dla mnie trudne, przywykłem do życia w Polsce ale przyzwyczaiłem się do tego, że widzę swoją rodzinę conajmniej raz w tygodniu lub co drugi tydzień. Na tę chwilę, nie widziałem się ze swoją rodziną od prawi pół roku, co jest dla mnie wielkim problemem. To tylko jedna z wielu spraw. Nowe zasady, regulacje, konieczność noszenia maski, musisz zachować wszystkie środki ostrożności, utrzymywać dystans i nie pozwolić aby ktoś Cię zaraził. To coś nowego, innego, takie rzeczy jak maski - myślałem o tym i rozumiem to wszystko, jednak będąc na spotkaniu ligowym gdzie na zewnątrz jest 30 stopni, przyszedłeś na wyścig, masz przyśpieszone bicie serca, potrzebujesz świeżego powietrza, noszenie maski nie jest w tym przypadku idealnym rozwiązaniem, ale zaakceptowałem to już dawno temu, koronawirus jest „tutaj” i na razie nigdzie się nie wybiera, jest czymś z czym na razie musimy nauczyć się żyć.
Wierzę jednak, że wkrótce ludzie zaczną akceptować to, że wirus może zostać z nami na dobre, przez to szybciej będziemy mogli ruszyć do przodu. Wszyscy mówią, że „koronawirus zniszczył moje życie” etc. Jednak jeżeli obudzisz się rano i zaakceptujesz sytuację taką jaka jest, możesz ruszyć dalej i żyć swoim życiem. To tylko trochę więcej zasad od tych, do których byliśmy przyzwyczajeni. Koronawirus nie jest nikomu na rękę, ale jak już powiedziałem - jest jak jest i musimy z tym żyć.
Mikkel i jego TEAM zaufali samochodom Mercedes-Benz. W ich flocie znajduje się osobowy Vito Tourer oraz Sprinter.
Sprawdź nasze samochody dostawcze Mercedes-Benz dostępne w ofercie wyprzedażowej.