Historia Klasy G. Od prostej, niezniszczalnej terenówki do synonimu luksusu

Unikat. Ewenement. Klasyk. Żywa legenda. W całej branży motoryzacyjnej to określenie pasuje wyłącznie do jednego samochodu - Mercedesa Klasy G. Jeden z największych mitów dotyczących Gelendy to fakt, że została projektowana z myślą o wojsku. Jak legendarny model przeszedł od niezniszczalnej terenówki do dzisiejszego synonimu luksusu.

Klasy G, którą tylko niewielki krok dzielił od tego, żeby nigdy nie powstać. Klasy G, która z prostego, niezniszczalnego samochodu terenowego, stała się synonimem luksusu i uniwersalności. Mercedes-Benz G-Model przeszedł ewolucję od swojego debiutu w 1979 roku, ciągle doskonaląc design i technologię, co utrzymuje jego niezrównane możliwości oraz atrakcyjność zarówno wśród entuzjastów off-roadu, jak i miłośników luksusu.

Legenda narodzin

Z powstaniem Mercedesa Klasy G związanych jest mnóstwo mitów. Najczęściej powtarzanym z nich jest ten, jakoby Klasa G miała od samego początku być produkowana z myślą o wojsku. Nie taki był jednak pierwotny plan inżynierów Mercedesa. Zresztą do dziś sprzedano wielokrotnie więcej cywilnych Klas G niż wariantów wojskowych.

Na początku lat 70. zeszłego stulecia, w umysłach pracowników ze Stuttgartu zrodziła się idea stworzenia pojazdu, jakiego jeszcze w ofercie Mercedesa nie było. Lekkiego, niezawodnego i prostego w naprawach auta terenowego, które sprawdziłoby się zarówno w dowolnym terenie, jak i na każdej asfaltowej drodze. Klient docelowy? Niekoniecznie wojsko czy służby rządowe. Auto miało być tworzone z myślą również, a może nawet przede wszystkim, o klientach indywidualnych. Warto wspomnieć, że wcześniejsze projekty terenowe, takie jak Mercedes-Benz Unimog, również miały wpływ na rozwój koncepcji nowego samochodu terenowego.

I choć dziś, w erze SUV-ów koncepcja ta wydaje się wręcz oczywista, pomysł na Klasę G początkowo nie wywoływał przesadnego entuzjazmu. Prognozy sprzedaży nie były optymistyczne, a Mercedes nie miał większego doświadczenia w tym segmencie samochodów. Firma postanowiła jednak zaryzykować.

Narodziny legendy, a właściwie Gelendy

Rok 1973 można oficjalnie uznać za moment, od którego zaczyna się historia Mercedesa Klasy G. To właśnie wtedy Mercedes nawiązał współpracę z austriackim przedsiębiorstwem Steyr-Daimler-Puch, mającym doświadczenie w produkcji taki pojazdów jak Haflinger czy Pinzgauer.

Dotychczas produkowane przez Austriaków samochody wielozadaniowe były jednak dla niemieckiej firmy zdecydowanie zbyt spartańskie i nie spełniały oczekiwań, jakie miałaby obiecywać montowana na osłonie chłodnicy nowego modelu gwiazda. Konieczne było zaprojektowanie całego auta od podstaw.

Lista oczekiwań wobec nowego samochodu była długa. Auto miało radzić sobie w absolutnie każdych warunkach terenowych i między innymi dlatego postawiono na konstrukcję opartą na ramie, która przetrwała w Klasie G do dziś. Miało być praktyczne i nadawać się nawet do dłuższych podróży. Miało być też niezawodne, niezależnie od szerokości geograficznej - czy to podczas jazdy po rozgrzanych pustyniach, czy w po skutych lodem okolicach Arktyki.

A jeśli już cokolwiek uległoby awarii, nowa Gwiazda miała być możliwa do naprawienia nawet w najbardziej spartańskich warunkach. Elementy nadwozia projektowano w taki sposób, żeby dało się je odtworzyć nawet w krajach o mniej rozwiniętej kulturze produkcyjnej. Sięgnięto też do wielu podzespołów z dotychczas obecnych na rynku samochodów użytkowych Mercedesa, żeby ułatwić potencjalne naprawy i obniżyć ich koszty.

Bazując na tych założeniach, Mercedes i Steyr-Daimler-Puch przystąpili do prac równolegle w dwóch zespołach. Pierwszy, stacjonujący w Stuttgarcie, odpowiedzialny był za konstrukcję i projekt samochodu. Drugi, zlokalizowany w Grazu, pracował m.in. nad nadwoziem, napędem i testami. W wyniku tej współpracy w kwietniu 1973 r. stworzony został pierwszy, wykonany z drewna prototyp. Rok później powstał już pierwszy egzemplarz, nadający się do jazdy i przypominający samochód, który na stałe miał zagościć na kartach motoryzacyjnej historii. Warto wspomnieć, że pierwszy drewniany model był kluczowym krokiem w procesie projektowania, umożliwiając inżynierom dokładne przetestowanie i dopracowanie koncepcji.

Aż do 1975 r. przyszłość Mercedesa Klasy G nie była mimo wszystko przesądzona. Zaczęto jednak coraz szybciej dostrzegać potencjał, jaki drzemał w tak nietypowym dla niemieckiego producenta pojeździe. Prognozy sprzedaży wśród cywilnych klientów były coraz bardziej optymistyczne, a swoje zainteresowanie zaczęły wyrażać także organizacje wojskowe. To właśnie w 1975 r. Mohammad Reza Pahlawi, szachinszach Iranu i jednocześnie jeden z głównych udziałowców Mercedesa, złożył zamówienie na 20 tys. egzemplarzy terenowego samochodu z gwiazdą na masce. W wyniku rewolucji w 1979 r. nigdy nie zrealizowano tego zamówienia, ale w niemieckich i austriackich biurach już wtedy uznano, że produkcja Klasy G, wówczas jeszcze nazywanej G-Model, ma sens.

Mordercze próby przed premierą

Kolejne lata upłynęły na dopracowywaniu konstrukcji i testowaniu jej w najbardziej ekstremalnych warunkach.

G-Model testowany był nie tylko bezpośrednio w Grazu, ale również na pustyniach Afryki Północnej, w skalistych i wymagających górach Atlas, na słonym jeziorze Szatt al-Dżarid na Saharze, a także w ekstremalnie niskich temperaturach na obszarach poza kołem podbiegunowym.

Prototypy pokonały też tysiące kilometrów podjeżdżając pod leżącą nieopodal Grazu, wysoką na prawie 1500 m górę Schöckl, która dziś nieodłącznie kojarzy się właśnie z Klasą G. Górę, na którą każda kolejna generacja Klasy G musi się wspiąć, żeby udowodnić swoją wartość w terenie.

Długi marsz

W 1979 r., prawie siedem lat po tym, gdy po raz pierwszy pomyślano o stworzeniu Klasy G, w końcu uruchomiono masową produkcję. W lutym z nowym samochodem mogli zapoznać się dziennikarze, a niedługo później trafił on do pierwszych klientów, wśród których znalazła się m.in. niemiecka policja i służby celne, a także armia argentyńska, norweska i szwajcarska. Ręcznie produkowany w fabrykach Steyr-Daimler-Puch pojazd niemal z miejsca stał się jednym z najlepszych pojazdów w swoim segmencie. Co istotne, przez lata od premiery nie w każdym kraju G-Model sprzedawany był pod marką Mercedes. Między innymi w Austrii i Szwajcarii oferowany był jako Puch G.

Pierwszy G-Modell, oznaczony jako W460, pod wieloma względami różnił się od Klasy G, którą znamy dziś. Pomimo tego, że Mercedes zadbał, aby dało się nim względnie komfortowo podróżować, był to samochód pozbawiony jakichkolwiek luksusowych dodatków. Na liście wyposażania brakowało chociażby klimatyzacji, elektrycznie sterowanych okien i automatycznej skrzyni biegów, a całość była wykonana z myślą o ergonomii i wygodzie eksploatacji, a nie ponadprzeciętnym komforcie.

W ofercie brak było także potężnych silników, które znamy z obecnej Klasy G. 460-tka zadebiutowała z czterema jednostkami napędowymi - benzynowymi 2.3 i 2.8, a także wysokoprężnymi 2.4 i 3.0. Najsłabsza z nich, 240 GD, generowała zaledwie 72 KM. Najmocniejsza, 280 G - 150 KM. Wszystkie łączone były z czterobiegowymi przekładniami manualnymi, dostarczanymi przez Mercedesa. Modele te były dostępne z silnikiem benzynowym, co podkreślało różnorodność oferty napędowej.

Więcej niż jednostek napędowych było natomiast wersji nadwoziowych. Do wyboru była wersja z krótkim, a także długim rozstawem osi, w zabudowie kabrio (tylko wersja krótka) lub van (wersja krótka i długa). Po niecałych dwunastu miesiącach do oferty dołączono jeszcze wersję furgon (tylko wersja z długim rozstawem osi).

W tym samym roku stworzono też jedną z pierwszych wersji specjalnych, których potem pojawiły się dziesiątki, jeśli nie setki. Z myślą o wizycie papieża Jana Pawła II w Niemczech, przygotowano pojazd, który do dziś znany jest jako Papamobile - zmodyfikowanego Mercedesa 230 G.

W ofercie brak było także potężnych silników, które znamy z obecnej Klasy G. 460-tka zadebiutowała z czterema jednostkami napędowymi - benzynowymi 2.3 i 2.8, a także wysokoprężnymi 2.4 i 3.0. Najsłabsza z nich, 240 GD, generowała zaledwie 72 KM. Najmocniejsza, 280 G - 150 KM. Wszystkie łączone były z czterobiegowymi przekładniami manualnymi, dostarczanymi przez Mercedesa.

Więcej niż jednostek napędowych było natomiast wersji nadwoziowych. Do wyboru była wersja z krótkim, a także długim rozstawem osi, w zabudowie kabrio (tylko wersja krótka) lub van (wersja krótka i długa). Po niecałych dwunastu miesiącach do oferty dołączono jeszcze wersję furgon (tylko wersja z długim rozstawem osi).

W tym samym roku stworzono też jedną z pierwszych wersji specjalnych, których potem pojawiły się dziesiątki, jeśli nie setki. Z myślą o wizycie papieża Jana Pawła II w Niemczech, przygotowano pojazd, który do dziś znany jest jako Papamobile - zmodyfikowanego Mercedesa 230 G.

Większe wymagania, nowi klienci, nieprzewidywane zwycięstwo

Niedługo później okazało się, że o ile użytkownicy uwielbiają G-Model za jego właściwości terenowe, o tyle zaczynają oczekiwać coraz więcej, jeśli chodzi o cechy zwykłego samochodu osobowego. Mercedes długo nie zwlekał z odpowiednimi zmianami.

Już w 1981 r., dwa lata po rozpoczęciu masowej produkcji, do listy wyposażenia dołączyła klimatyzacja i opcjonalna automatyczna skrzynia biegów (dla modeli 280 G i 300 GD).

Rok później Mercedes zaoferował dodatkowo fotele Recaro i ogrzewanie postojowe, a szersze opony ułatwiały sprawną jazdę po asfaltowych drogach. Po raz pierwszy w cenniku G-Modelu pojawiła się możliwość zamówienia metalizowanego lakieru.

Coraz bardziej luksusowe wyposażenie nie przysłaniało jednak prawdziwego, terenowego rodowodu Klasy G. W 1983 r. zaledwie kilkuletnia konstrukcja G-Modelu odniosła swój największy rajdowy sukces - zwycięstwo w wyczerpującym rajdzie Paryż - Dakar. Za kierownicą 280 G siedział były kierowca F1, Jacky Ickx, a ze względu na ograniczony budżet nie zdecydowano się na daleko idące zmiany w konstrukcji i podzespołach. Jedyne wprowadzone modyfikacje bazowały na seryjnych elementach innych modeli Merecdesa.

Rajdowa odmiana G-Modelu różniła się od seryjnej przede wszystkim w dwóch kwestiach. Po pierwsze była o prawie pół tony lżejsza, a po drugie, dysponowała mocą 230 KM - wyraźnie wyższą, niż 280 G oferował bazowo. Samochód zmodyfikowano też z zewnątrz, dodając poprawiające aerodynamikę osłony na dach, okna, a także przedłużając całe auto o kilkadziesiąt centymetrów.

Sukces, który wymusił zmiany

Po rajdowej wygranej i udowodnieniu swoich możliwości w najbardziej nieprzystępnych regionach świata, G-Model zaczął cieszyć się ogromną jak na swój segment popularnością. Siedem lat po premierze, w 1986 r., sprzedany został egzemplarz oznaczony numerem 50 000.

Rok później na listę wyposażenia wprowadzono m.in. elektrycznie sterowane szyby i wspomaganie kierownicy, ale najważniejsze zmiany miały dopiero nadejść.

11 lat - dokładnie tyle zajęło inżynierom Mercedesa przygotowanie drugiej generacji G-Modelu. Zmieniło się wszystko, ale jednocześnie nie zmieniło się nic.

Druga generacja, oznaczana jako W463, zadebiutowała na salonie samochodowym we Frankfurcie w 1989 r., a rok później trafiła do sprzedaży. Z zewnątrz był to nadal ten sam samochód, który pokochali klienci. Twardy, wytrzymały, prosty, niezawodny i dzielny w każdych warunkach. Dzielniejszy nawet niż poprzednia generacja, dzięki stałemu napędowi na cztery koła (W460 miał ręcznie dołączany napęd 4x4) i trzema blokadami mechanizmów różnicowych w standardzie.

G-Model pozostał więc opartą na ramie terenówką z krwi i kości, ale w środku mieliśmy do czynienia z zupełnie innym samochodem. Klimat zachowano wprawdzie ten sam, ale znikły niemal wszystkie nawiązania do użytkowych samochodów Mercedesa. Przeprojektowane wnętrze można było ozdobić na wiele różnych sposobów, wliczając w to skórzane pokrycie foteli i drewniane wstawki na konsoli. Wprowadzono również skórzaną tapicerkę jako opcję wyposażenia, co zwiększyło komfort i elegancję wnętrza. G-Model zaczął się powoli stawać równie luksusowy, jak pozostałe modele niemieckiej marki.

Nie zapomniano jednak o tych, którzy luksus w G-Modelu traktowali jako zbędny dodatek. Specjalnie dla nich produkowano bardziej spartańską wersję, oznaczoną jako W461. Fani oryginalnego G-Modelu mogli natomiast pokusić się o zakup limitowanej edycji 230 GE Classic, której produkcję ograniczono do zaledwie 300 egzemplarzy na cały świat.

mercedes-klasa-g-12-960w.jpg

Więcej mocy

1993 r. był jednym z ważniejszych w historii G-Modelu. To właśnie wtedy w terenówce Mercedesa zadebiutował pierwszy mocniejszy silnik. Ośmiocylindrowe V8 montowane w 500 GE generowało wprawdzie zaledwie 241 KM, ale był to i tak imponujący wynik na tle dotychczasowej gamy jednostek napędowych. Był to też zwiastun tego, co miało się dziać pod maską Klasy G w kolejnych latach, choć Mercedes traktował zabieg raczej eksperymentalnie - produkcja 500 GE ograniczona była do 500 sztuk.

Kilka miesięcy później Mercedes zdecydował się też na zmianę nazewnictwa swoich samochodów. W ten sposób G-Model ostatecznie przeobraził się w Klasę G.

mercedes-klasa-g-1-960w.jpg

Historia Mercedesa Klasy G: małych-wielkich zmian

Złośliwi mogą stwierdzić, że Mercedes od 1990 aż do 2018 r., czyli przez prawie 30 lat, nie wysilał się specjalnie, jeśli chodzi o rozwój Klasy G. Prawda jest jednak inna - ten samochód tak szybko stał się legendą, że wszelkie gruntowne zmiany nie były mile widziane... przez klientów.

Niemiecki producent niespiesznie, ale konsekwentnie wprowadzał jednak do Klasy G kolejne nowości. W 1997 r. pojawiła się kabriolet z elektrycznie składanym dachem. W 1999 r. do wyposażenia dodano wielofunkcyjną kierownicę i komputer pokładowy, a dwa lata później - system ESP.

W 2002 r. firma ze Stuttgartu po raz pierwszy w historii zdecydowała się wysłać Klasę G za ocean i rozpocząć sprzedaż w Stanach Zjednoczonych. Bazowa wersja kosztowała 75 tys. dol., co było ceną wysoką, ale i tak niższą o niemal połowę od tego, co życzyły sobie firmy sprowadzające na własną rękę Klasę G i przerabiające ją na potrzeby lokalnych wymogów prawnych.

Trzy lata później, na 25. urodziny Klasy G, ktoś w zarządzie Mercedesa podjął natomiast jedną z najbardziej szalonych decyzji w dziejach motoryzacji. Ogromny samochód terenowy został odesłany na kurację wzmacniającą do ekspertów z AMG, czego efektem był model G 55 AMG Kompressor - z ośmiocylindrowym silnikiem o mocy ponad 470 KM i momentem obrotowym równym 700 Nm. To jednak specjalistom z AMG nie wystarczyło. Dwa lata później, przy okazji drobnego faceliftingu, silnik zmodyfikowano, dzięki czemu generował aż 500 KM, co pozwalało na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 5,5 sekundy. Przypomnijmy - pierwsze wersje Klasy G miały w większości mniej niż 100 KM i 100 km/h prawdopodobnie nie osiągały w ogóle.

Odświeżenie modelowe przyniosło też szereg nowości niezależnych od AMG. Klienci po raz pierwszy mogli zamówić m.in. biksenonowe reflektory, kamerę cofania, nowy system COMAND APS z nawigacją, system monitorowania ciśnienia w oponach, a także... sportowy układ wydechowy. Tylne światła wykonano natomiast w technice LED.

I tak przez niemal 30 lat druga generacja Klasy G obrastała w nowoczesne dodatki, nie zapominając jednak, skąd się wywodzi i nie zrywając chociażby z charakterystycznym odgłosem zamykania drzwi, kierunkowskazami mocowanymi na wkręty do maski, czy ogromnymi odstępami pomiędzy elementami nadwozia.

mercedes-klasa-g-2-960w.jpg

W środku zmieniało się jednak cały czas sporo. W 2009 r. można było już zamawiać Klasę G z luksusowymi, wielokonturowymi, klimatyzowanymi fotelami. W 2012 r. dodano światła LED do jazdy dziennej i przeprojektowano konsolę środkową. Pojawił się też nowy ekran centralny i nowy wyświetlacz miedzy zegarami.

Przez te wszystkie lata Klasa G z prostego samochodu użytkowego zaczęła stawać się synonimem luksusu. Kolejne szalone wersje AMG (wliczając w to potężne G63 i G65 debiutujące w 2012 r.) tylko podnosiły jej status, a za modyfikowanie auta chętnie brali się też niezależni tunerzy, tacy jak np. Brabus. Klasę G czasem łatwiej było dostrzec na wielkomiejskich bulwarach niż na leśnych bezdrożach.

A kiedy wydawało się, że na 30-letnią już Klasę G kończą się pomysły, do gry znów wchodził Mercedes. W 2013 r. przedstawił światu gigantyczną wersję G63 AMG 6x6, z trzema osiami napędowymi, luksusowym wnętrzem, prześwitem wynoszącym pół metra i zdolnością dojechania jeszcze dalej, niż potrafiła standardowa Klasa G. I dalej niż właściwie każdy inny samochód na świecie.

Limitowaną wersję 6x6 wyprodukowano w zaledwie 100 egzemplarzach, więc pod salonami Mercedesa ustawiły się kolejki niezaspokojonych klientów. Rozwiązaniem okazał się model G 500 4x42 - z równie ogromnym prześwitem, ale krótszy o jedną oś, a do tego mogący rozpędzić się aż do 210 km/h, podczas gdy maksymalna prędkość wersji 6x6 ograniczona była do 160 km/h.

W 2017 r. narodził się jednak prawdopodobnie najbardziej szalony Mercedes Klasy G: Mercedes-Maybach G 650 Landaulet. Monstrualnych rozmiarów samochód terenowy oparty na 4x4 kwadrat, wykończony na poziomie ultra-luksusowego Maybacha i wyposażony m.in. w tylne leżanki zapożyczone wprost z samochodów tej marki. Gdyby tego było mało, za przygotowanie silnika dla tego Maybacha wzięło się AMG, tworząc 12-cylindrowego potwora o mocy 630 KM.

Mercedes Benz Klasy G w kulturze popularnej

Mercedes Benz Klasy G to nie tylko samochód terenowy, ale również ikona kultury popularnej. Jego charakterystyczny wygląd i niezrównane możliwości sprawiły, że stał się ulubieńcem gwiazd i celebrytów na całym świecie. Wiele znanych osobistości, takich jak Arnold Schwarzenegger, Kim Kardashian czy Sylvester Stallone, posiada Mercedesa Klasy G, co dodatkowo podnosi jego prestiż.

Mercedes Benz Klasy G często pojawia się na dużym ekranie. W filmach takich jak “Szybcy i wściekli”, “Mission: Impossible” czy “Komisarz Rex”, ten samochód terenowy odgrywa kluczowe role, podkreślając swoją wszechstronność i niezawodność. Jego obecność w tych produkcjach nie tylko dodaje autentyczności scenom akcji, ale również wzmacnia jego wizerunek jako pojazdu, który poradzi sobie w każdych warunkach.

Nie można również zapomnieć o licznych kampaniach reklamowych, w których Mercedes Benz Klasy G odgrywa główną rolę. Jego rozpoznawalność i prestiż sprawiają, że jest idealnym wyborem do promowania luksusu i niezawodności. Dzięki temu, Mercedes Benz Klasy G stał się symbolem statusu i elegancji, który jest pożądany przez wielu.

Dziedzictwo Mercedesa Klasy G

Historia Mercedesa Klasy G to opowieść o ewolucji i doskonałości. Od momentu swojego debiutu w 1979 roku, Mercedes Benz Klasy G przeszedł liczne modyfikacje, które uczyniły go jednym z najbardziej cenionych modeli na rynku motoryzacyjnym. Jego unikalne połączenie ekstremalnych możliwości terenowych z luksusowym komfortem jazdy na drogach asfaltowych sprawiło, że stał się ikoną wśród samochodów terenowych.

Mercedes Benz Klasy G był pionierem w łączeniu wytrzymałości z elegancją. Jego solidna konstrukcja i niezawodność sprawiły, że stał się ulubionym wyborem nie tylko dla miłośników off-roadu, ale również dla tych, którzy cenią sobie luksus i prestiż. W sportach motorowych, Klasa G również odniosła liczne sukcesy, biorąc udział w rajdach i wyścigach, co dodatkowo podkreśla jej wszechstronność i niezawodność.

Dziś, Mercedes Benz Klasy G jest symbolem luksusu i niezawodności. Jego charakterystyczny wygląd i imponujące możliwości sprawiły, że stał się ulubionym samochodem wielu gwiazd i celebrytów. Każda nowa generacja tego modelu wprowadza innowacje, które podnoszą poprzeczkę dla całej branży motoryzacyjnej, jednocześnie zachowując ducha oryginału. Dziedzictwo Mercedesa Klasy G to historia nieustannego dążenia do doskonałości, która trwa już ponad cztery dekady.

Czas na nową podróż po bezdrożach

28 lat pomiędzy jedną, a drugą generacją - czegoś takiego rynek motoryzacyjny nie widzi zbyt często. Przez te 28 lat fani modelu zastanawiali się: co dalej?

Analizowanych opcji było mnóstwo. Momentami pojawiały się nawet informacje, że Klasa G zniknie z oferty, zastąpiona przez bardziej luksusową Klasę GL. Ostatecznie fani nie pozwolili jednak Mercedesowi na taki krok, czego efektem jest zaprezentowana w 2018 r. trzecia generacja legendarnego auta terenowego.

Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że ponownie nie zmieniło się nic. To jednak nieprawda - zmieniło się absolutnie wszystko. Pomimo wciąż charakterystycznych kształtów, pomimo osadzenia nadwozia na ramie, liczba wspólnych elementów z drugą generacją to... 5. Nie 500 czy 5000. Nowa Klasa G z poprzednikiem ma wspólnych zaledwie 5 podzespołów i są to raczej nieistotne drobnostki.

Mercedes zdecydował się przy tym wybrać trudniejszą drogę przy projektowaniu tego samochodu. Nie stworzył luksusowego SUV-a w karoserii Klasy G. Stworzył prawdziwe auto terenowe, które jest jeszcze bardziej dzielne w terenie niż poprzednik i jednocześnie jeszcze bardziej luksusowe.

Nowa Klasa G jest od poprzednika dłuższa, szersza, ma większy prześwit, większy kąt zejścia i kąt rampowy, a także wjedzie w wodę głębszą aż o 10 cm.

W środku natomiast możemy czuć się jak w luksusowych modelach osobowych niemieckiej marki. Nie tylko zwiększono przestrzeń dla pasażerów, ale na liście opcji znajdziemy też zarówno materiały najwyższej jakości, jak i najnowsze rozwiązania technologiczne. Wszystko, co jest w stanie zaoferować Mercedes, znajdziemy we wnętrzu Klasy G - od wielkich wyświetlaczy, przez rozbudowane systemy audio, aż po tryby częściowo autonomicznej jazdy.

Przy tych wszystkich zmianach Klasa G nie straciła charakteru swojego pierwowzoru. Wielkie, okrągłe reflektory? Są. Kwadratowa, ostro ciosana sylwetka? Oczywiście. Migacze zamontowane na powierzchni maski? Tak. Odgłos zamykanych drzwi? Bez zmian. A wszystko to w nowym, dużo lepszym opakowaniu.

Nic dziwnego, że Mercedesowi prawie trzy dekady zajęło opracowanie następcy W461. Przy poprawianiu legendy trzeba być bardzo, bardzo ostrożnym.

W 2024 roku Mercedes-Benz zaprezentował odświeżoną wersję klasy G, wprowadzając subtelne zmiany stylistyczne oraz istotne modyfikacje technologiczne. Zewnętrznie pojazd zyskał przeprojektowane zderzaki i osłonę chłodnicy z czterema poziomymi listwami, a także ulepszony spojler dachowy i panele słupków A, co poprawiło aerodynamikę oraz komfort akustyczny.

Wnętrze wyposażono w nowoczesny system informacyjno-rozrywkowy MBUX z dwoma dwunastocalowymi ekranami oraz asystentem głosowym zdolnym do prowadzenia dialogu i nauki zwyczajów użytkownika. Opcjonalnie dostępny jest system rozrywki dla pasażerów tylnych siedzeń z dwoma jedenastocalowymi ekranami dotykowymi.

Największe zmiany zaszły pod maską. Silniki spalinowe wyposażono w układ miękkiej hybrydy. Model G 500 otrzymał 3-litrowy, rzędowy, 6-cylindrowy silnik o mocy 449 KM, wspomagany dodatkowo o 20 KM z silnika elektrycznego. Wariant G 450 d napędza 3-litrowa jednostka wysokoprężna o mocy 367 KM, również z dodatkowym wsparciem o 20 KM z silnika elektrycznego. Wersja AMG zachowała silnik fał osiem o pojemności 4 litrów i mocy 585 KM, z dodatkowym wsparciem 20 KM.

Mimo kolejnych nowości, klasa G zachowała swoje terenowe DNA. Nadwozie osadzono na ramie drabinkowej, zastosowano trzy mechaniczne blokady mechanizmów różnicowych oraz reduktor. Pojazd charakteryzuje się kątem natarcia wynoszącym 31 stopni, kątem zejścia 30 stopni, prześwitem co najmniej 24,1 cm i zdolnością do brodzenia w wodzie o głębokości do 70 cm.Dzięki tym zmianom, Mercedes-Benz klasa G w wersji na dwa tysiące dwudziesty czwarty rok łączy w sobie nowoczesność z legendarną solidnością i zdolnościami terenowymi, pozostając ikoną w segmencie luksusowych samochodów terenowych.

.
Previous
Previous

BRABUS: Od garażu do globalnej ikony tuningu

Next
Next

Mercedes i maszyny do pisania?